piątek, 18 lutego 2011

wschód słońca w Petersburgu

dworzec w Petersburgu przed 6 rano. z głośników na peronie płynęła piękna donośna rosyjska muzyka.  
Do Petersburga wybraliśmy się trzeciego dnia pobytu w Rosji.
Wydaje mi się, że wysłali nas na tę wycieczkę tak wcześnie ze względu na powietrze w Moskwie.
Bardzo mnie ucieszyła zmiana otoczenia, bo przy tym smogu zdjęcia wychodziły płaskie i nieciekawe (poprzedni wpis). ;-)
Żeby kupić bilet na pociąg konieczne jest przedstawienie paszportu. Rosjanie posiadają dwa paszporty, przy czym jeden z nich jest odpowiednikiem naszego dowodu osobistego i ten właśnie paszport należy okazać przed wejściem na pokład.
Oczywiście ma to na celu tylko zachowanie porządku w zatłoczonym wagonie - gdy bilety są z miejscówkami pasażer sam nie da rady udać się na swoje miejsce.
Podróż naszą rozpoczęliśmy o 22, by na miejsce dotrzeć bladym świtem. Zaspani i zmęczeni podróżą od razu zostaliśmy ocuceni zimnym świeżym powietrzem i  głośną muzyką wydobywającą się z peronowych głośników. Pierwszy raz słyszałam coś takiego na dworcu. Nie była to muzyka z radia, ale klasyczna orkiestrowa.
Muszę przyznać, że trochę groteskowo wyglądało połączenie tak dziwnego tłumu z takim podkładem muzycznym.
Różnorodność ludzi na peronie przyprawiała o zawrót głowy, wielu z pasażerów przyjeżdżało albo na jakiś targ, albo się przeprowadzało z pomocą linii kolejowych - taszczyli ze sobą ogromne pudła, kartony z telewizorami, rowery i inne zdobycze. Częściowo zaspany snujący się z wolna tłum stanowił dla nich wielką przeszkodę, gdy spieszyli ku wyjściu z dworca lub gonili do swoich pociągów.

Jako że przyjechaliśmy do Petersburga bardzo wcześnie, a doba hotelowa zaczynała nam się popołudniu, jakieś zajęcie trzeba było nam znaleźć.
Zmęczeni po długiej podróży zostaliśmy wsadzeni do wynajętego busa i zabrani na przejażdżkę po mieście.
Jak pięknie wyglądała rzeka Newa o wschodzie słońca. Pamiętam to chłodne powietrze, jeszcze puste szerokie ulice i ostre światło odkrywające przed nami niesamowite widoki.
Widok na Ermitaż nad brzegiem Newy.

Widok z Wyspy Wasiljewskiej na Most Dworcowy prowadzący do centrum. W tle złota iglica Admiralicji i kopuła katedry św. Izaaka.
Katedra św. Izaaka
Sobór Zmartwychwstania Pańskiego - cerkiew na krwi.
jedno z licznych muzeów Petersburga
Po śniadaniu, cholernie zmęczeni zostaliśmy zaprowadzeni do Ermitażu.
Ermitaż to naprawdę ogromne muzeum. Mieści się w kilku pałacach zaraz nad brzegiem Newy. Widzieliśmy mnóstwo pięknych i znanych obrazów, ale najbardziej podobały mi się złota, biżuteria, drobne przedmioty codziennego użytku... Zupełnie nie mam weny, więc tylko wrzucę zdjęcia i tyle.  
Elewacja Ermitażu widziana z Placu Kolumnowego.
Wnętrze Ermitażu.

Wnętrze Ermitażu.

Brak komentarzy: