czwartek, 5 lipca 2007

I usually fall down
On the floor
And i stay there
Until that someone decides to leave..
Czyli koncert Anji Garbarek w Kędzierzynie-Koźlu.
Koncert odbył się w niewielkim kinie, dzięki czemu klimat był niesamowity z bardzo dobrymi efektami świetlnymi.













Sama Anja bardzo mnie zaskoczyła już na wstępie, bo jej nie poznałam. Ubrana w czarny garnitur, rękawiczki i krawat, z czarnymi krótkimi włosami, pobieloną twarzą i niezwykłym makijażem-malunkiem wyglądała na silną i pewną siebie osobę.













Kontrastowało to bardzo ze sposobem jej mówienia. Brzmiała jak mała, przestraszona, niepewna dziewczynka. Intrygujące połączenie.













Zadziwiła mnie także śpiewem, który na żywo wychodził jej niegorzej jak na płycie
[tu przypomniałam sobie występ Pati Yang na jednym z polskich festiwali.. od tamtej pory niezwykły, powalający utwór "all that is thirst" kojarzy mi się z beznadziejnym wykonaniem na żywo, porażką]. Niezwykle ważne jest dla mnie to, czy artysta potrafi na żywo równie dobrze wykonać swój własny przecież utwór. Jeśli nie wychodzi mu to, to traci niesamowicie dużo w moich oczach (uszach?). Pod tym względem jestem cholernie wymagającą słuchaczką.
Najsłabszą stroną występu Anji był jej jednoosobowy chórek. Dziewczyna nie bardzo potrafiła się wpasować, czasem brzmiało to żałośnie.
Ciekawi mnie, czy Anja jest taką delikatną osóbką, jakby nie z tego świata naprawdę, czy też miała podczas koncertu jedynie taki humor, image, czy inne widzi mi się..
Tak czy inaczej - było cudownie. Na pewno na kolejnym występie w mojej części Polski się pojawię.
Daję też kilka linków, jeśli kogoś zainteresowała ta postać.
youtube:

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Coz, dla osoby wczesniej 'nieskalanej' niemal tworczoscia Anji bylo to interesujace doswiadczenie. Główna bohaterka stworzyla na sali klimat, ktory przenikal cialo. Mimo swojej grzecznej i delikatnej pozy porwala widownie emocjami. Bylo naprawde ciekawie, troche magicznie:) Na pewno pomogla kameralna sala plus nieduze audytorium - mysle ze niewiele bylo tam takich nieznajacych Anji jak ja. Moze nawet bylem jedyny:)

SF

P.S. No i plakat masz:P