niedziela, 31 sierpnia 2014

Come back?

Jeśli nie napiszę od razu, nie wrócę do tematu chyba nigdy.

Czy lepiej publikować na w miarę świeżo i nieidealnie, czy czekać, łudzić się, że w końcu czas magicznie się pojawi, szczegóły nie zatrą, a wspomnienia nie wyblakną?

Po raz kolejny wracam z nową formą bloga.
Chyba po kazdej dłuższej przerwie wracam z nowym nastawieniem. Może problem polega na tym, że po tak długiej przerwie nie da się wrócić do niedokończonej sprawy bez próby nadania jej kształtu odpowiadającego nowemu autorowi? Bo jakkolwiek post wisi w sieci niezmiennie od miesięcy (u mnie nawet lat), to autor zmienił się już wiele razy.

Będąc w ubiegłym tygodniu w Barcelonie, zupełnie nieprzygotowana, turystycznie nieambitna, ze słabym aparatem z zabrudzoną soczewką i tak fotografowałam na potęgę to piękne miasto.
Bo przecież Sagrada Familia jest najczęściej fotografowanym obiektem na świecie.

Dobrze obfotografowałam miasto, bo nie chcę znów wskakiwać w rzekę turystów.
Jeśli jeszcze tam wrócę, to by posiedzieć na plaży, pojeść krewetki, pospacerować wieczorem w urokliwych zaułkach.
Przy czym nie będę obwieszona aparatem, nie będę mieć przewodnika w ręce...


a po prostu BĘDĘ.
I będę się cieszyć samym tym byciem.

piątek, 9 września 2011